Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/255

Ta strona została skorygowana.

zabił, obchodząc rankiem swój leśny wydział, i wprowadził Ryszarda do schludnej izby, jasno malowanej. Ledwie, że zasiedli przed stołem i, popijając wódkę, zaczęli jeść zakąskę, gdy drzwi się otworzyły i weszła młoda synowa Indyanina. Uczesana była starannie, suknię miała nietylko czystą, lecz prawie wytworną. Zobaczywszy Ryszarda Fenigan, zamiast którego ze zwykłych przyjaciół swego teścia, młoda kobieta zarumieniła się i znudzona jej twarz przybrała wyraz ożywienia, który z brzydkiej przemienił ją na prawie ładną i zalotną. Iskrzącemi oczami spoglądając na Ryszarda, zaczęła nakrywać do stołu, szeleszcząc spódniczkami, pochylając się tuż nad ramieniem gościa.
— Czy pan widzi — szepnął Indyanin, zakrywając się olbrzymią swą ręką. — Pewien byłem, że tańczyć będzie jak fryga, gdy zobaczy nowego i takiego jak pan gościa. Nie słania się ona tak wabiąco, gdy przyprowadzę do domu którego ze starych kolegów. A widzi pan, że ma oczy czerwone i podpuchnięte?... To cała historya!... Całą noc dziś beczała, bo kazałem jej oddać złote kolczyki, które dostała w prezencie. Oj tak, muszę jej pilnować bezustannie a chłopak mój nie zaraz jeszcze wróci...
— A gdzież on jest?...
— W pułku.. postarał się o służbę dodatkową... On tak lubi żołnierkę, iż dla munduru i służby, zapomina o magazynie, z którego żyje... gotów tam