Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/258

Ta strona została skorygowana.

go umyśle, wywołana opowiadaniem Indyanina, który, jedząc zwolna, rozprawiał dalej o innym przedmiocie. Powstrzymany obecnością swej synowej, odłożył na bok zwierzenia o sprawach domowych i rozwijał przed Ryszardem szereg wspomnień myśliwskich; ku wielkiemu jego zgorszeniu, Ryszard słuchał obojętnie a nawet od czasu do czasu nucił półgłosem tragiczne swoje „pum, pum, pum“, co Indyanin znajdował zupełnie nie na miejscu.
Pani Fenigan, korzystając z nieobecności syna, wstała, kazała zaprządz do powozu i pojechała do ochronki w Soisy. Na wielkiem podwórzu otoczonem zabudowaniami, oraz kaplicą o wyniosłej i zdobnej wieżyczce, stało mnóstwo drabin, wznosiły się rusztowania, na których kręciło się kilkunastu mularzy. W dole pod rusztowaniami chłopcy rozrabiali i mięszali wapno, glinę i piasek a pomiędzy nimi przesuwały się zakonnice o białych skrzydlatych czepcach. Siostra Marta zastępowała przełożoną, chorującą od jakiegoś czasu. Gdy pani Fenigan weszła na podwórze, siostra Marta pośpieszyła na powitanie.
— Jak pani widzi, mamy robotników teraz u siebie, przepraszam za nieporządek — a ciszej dodała: — bardzo szczęśliwie wszystko się składa. Podczas gdy robotnicy pracują do koła podwórza, niewolno dzieciom przychodzić tutaj, aby im nie przeszkadzać. Pokój Lidii znajduje się w bocznym pawilonie i może pani być spokojną,