Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/262

Ta strona została skorygowana.

— Dlaczego nie pytasz się o Ryszarda?
— Nie śmiałam się zapytać — i wychudła twarz chorej pobladła i jakby przygasła.
Pani Fenigan opowiedziała jej teraz swoje przybycie do Uzelles i rozmowę z Ryszardem; w miarę jak mówiła, lice Lidii przybierało zdrowszą i bardziej rumianą cerę: wreszcie roztkliwiona miłością Ryszarda zapłakała, tuląc się pieszczotliwie do łona jego matki.
— Niesłuszne miałam obawy. Powinnam była przywieźć cię prosto do Uzelles. Już teraz bylibyście dwojgiem ludzi kochających się i niepomnych gorzkich wspomnień przeszłości. Ale skoro tylko wrócę do domu, powiem mu, że ty nie w Quiberon pozostałaś, lecz że jesteś tuż blizko. Jutro rano przyjedzie do ciebie i po ciebie.
— O nie, droga moja mamo, jeszcze nie, nie jutro — i broniąc się przed tem jutrem, Lidia zaciągnęła kołdrę aż za ramiona. — Mamo, ja boję się naszego spotkania. Jutro to zbyt wcześnie. Ja teraz brzydko wyglądam, chuda jestem i mizerna, wreszcie doktór powiedział, że trzeba będzie opatrywać moją ranę... podobno, że jeszcze nie jest w zupełności zagojona. Chcę, aby Ryszard zobaczył mnie dopiero, gdy wyzdrowieję... Zobaczywszy mnie teraz, przeraziłby się mojej szpetoty i przestałby mnie kochać.