Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/274

Ta strona została skorygowana.

— Więc ulitowałeś się nad nim z mojego powodu?... Mój dobry, mój kochany Ryszardzie, doprawdy, nie jestem warta, byś tyle życzliwości zachował dla mnie w swojem sercu!
Wzruszona, chwyciła rękę Ryszarda i niosła ją do ust, lecz on z brutalną szorstkością wyrwał się z jej uścisku a prawie równocześnie, zawstydziwszy się, wybuchnął płaczem, powtarzając:
— Lidio, żono moja ukochana, przebacz mi, przebacz!...
Lidia zalała się gorzkiemi łzami i z jękiem żałosnym szepnęła:
— Wiedziałam, że wszystko już dla nas stracone!...
— Nie... nie... ręczę ci, że nie... Przyrzekam ci... ale, poczekajmy jeszcze... Później, zobaczysz...
Wtem drzwi się uchyliły i weszła pani Fenigan wraz z siostrą Martą. Od pierwszego wejrzania matka zdała sobie sprawę, iż zgoda nie nastąpiła jeszcze między Ryszardem i Lidią, lecz zakonnica, mniej biegła w tych kwestyach, zawołała z wesołym uśmiechem:
— Otóż ten szkaradny człowiek, który powtórnie czyha na zabranie mi mojego dziecka!
Lidia przerwała jej szybko:
— Nie, droga siostro... nie obawiaj się... jeszcze jakiś czas pozostanę pomiędzy wami... Ryszard i ja prosimy cię o tę łaskę... wszak nie będę wam tutaj wielką zawadą?