Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/278

Ta strona została skorygowana.

proboszcza, chociażbym miał się oprzeć aż o Rzym, błagając łaskawego rozporządzenia Ojca Świętego, który zaszczycił mnie orderem Świętego-Grzegorza.
— Wszakże tymczasem będziesz pan musiał roztworzyć drzwi swojego kościółka — rzekła pani Fenigan, zabawiona oburzeniem notaryusza.
— Pani kochana myli się najzupełniej. Zaraz jutro zwołuję paru mularzy i każę im oczyścić dzwonicę ze śniegu, co zajmie kilka dni z powodu słotnej pory roku a potem zabiorą się oni powoli do małej reparacyi, którą im wynajdę. Roboty i naprawy trwać będą tak długo, jak czas pokuty księdza Cerès.
Zadowolony z pomysłu, staruszek roześmiał się głośno i serdecznie, pewnym będąc, iż ksiądz Cerès, a nie kto inny, odprawiać dalej będzie mszę świętą w małej parafii.
Po skończonym obiedzie, pani Fenigan poszła do swojego pokoju a dwaj przyjaciele, pozostawszy w salonie, rozpoczęli długą i pełną ufności rozmowę. Nawykli do tego rodzaju szczerych pogadanek od dnia, w którym Merivet odkrył Ryszardowi tajemnicę swojego życia. Dziś Ryszard zwierzał się przyjacielowi, odsłaniając przed nim swoją niemoc, wzburzenie i przecierpianą katuszę w czasie pierwszego spotkania się z powracającą Lidią.
— Czułem, iż żyć nam razem jest niepodobna jeszcze... byłoby to męczarnią dla nas obojga...