Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/281

Ta strona została skorygowana.

Temi słowy kończyła się zwykle każda rozmowa Ryszarda z Lidią. Klęcząc u jej kolan, patrzał na nią z namiętną miłością, to znów żalił się i oburzał, unosił się gniewem, męczył ją i siebie, nie mogąc się opanować pomimo czynionych wysiłków. Chwilami zapadało pomiędzy nimi ciężkie i długie milczenie, przerywane szmerem dziecinnych głosów, wydających lekcye, lub też hałasem ruchu panującego na trakcie wiodącym do Corbeil.
Podobne położenie nie mogło się przedłużać. Lidya nie mogła pozostawać w ochronce, będąc tuż w sąsiedztwie domu swego męża. Merivet zaproponował dnia pewnego:
— Dla ukończenia moich handlowych interesów, potrzebuję pojechać na dwa lub trzy miesiące do Algieryi. Otóż, niechaj Lidia wróci do Uzelles i zamieszka przy pani Fenigan a ciebie, Ryszardzie, wezmę z sobą... podróż wpłynie na ciebie wybornie. Tyś nigdy nie podróżował, więc wszystko będzie dla ciebie nowością i rozrywką. Zgubisz trochę samego siebie, odświeżą ci się myśli, tyś zanadto żył w zamknięciu. Mam przekonanie, iż wrócisz ztamtąd uleczony, wreszcie zastaniemy tu za powrotem naszego kochanego księdza Cerès. Mała parafia już będzie otwarta i jeżeli zechcesz tam wejść kiedy, to cud, któremu tyle zawdzięczają inni, na ciebie też zbawiennie oddziała.