Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/289

Ta strona została skorygowana.

jej obnażone ramiona i szyję, wysuwające się zalotnie z wytwornego nocnego ubrania. Ujrzawszy go, oczy Lidii przybrały wyraz tryumfu, lecz przymknęła je natychmiast z niewieścią przebiegłością, niechcąc, by ją zdradzały.
— Jakto, ty jeszcze nie śpisz? — rzekła z przymileniem i jakby na wpół śpiąca.
Zbliżył się ku niej i nie chcąc okazać namiętnej żądzy, która wzmogła się w nim na widok tego pięknego ciała, pragnącego jego uścisku, rzekł powoli:
— Nie boisz się zaziębić?...
Mówił z cicha, w ustach spalonych żądzą czuł jakąś przykrą suchość a po chwili dodał z pogardliwą podejrzliwością:
— Dawniej nosiłaś inne nocne ubranie. Miałaś koszule szczelnie zapięte pod samą szyję... pamiętam, jak się na nie zawsze złościłem...
— Tak, zakonnice zaleciły mi i same uszyły owe nocne koszule, o których mówisz... Ale chciałam ci dziś przypomnieć ową noc spędzoną razem w hotelu, w Paryżu... wówczas nie miałam na sobie koszuli z ochronki...
Zarzuciła mu ręce na szyję i szepnęła do ucha:
— Czyż ty nie widzisz, że czekałam na ciebie?...
Zamknął oczy, by łatwiej oprzeć się pokusie i rzekł jakby przez sen