Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/290

Ta strona została skorygowana.

— Ach tak, w hotelu, w Paryżu! Cóż to za rozkoszna była pieszczota!... Ale teraz nie przyjdzie już dla nas taka błogość jak wtedy... Już ty nie możesz dać mi upojenia...
— Dlaczego?...
— Bo to ciało twoje... te ręce... te ramiona... ty cała, wszak należałaś do innego, odebrałaś mi wszystko, co było moje...
Przy tych słowach wstrząsnął się cały i chciał się wyrwać z jej ramion, lecz litość opłynęła mu serce, słysząc boleść jej głosu, gdy rzekła:
— Więc uważasz, iż niedostatecznie zostałam ukarana?... Iż nie spełniłam należnej pokuty?... Patrz...
I odsłoniwszy koszulę, ukazała mu poniżej kształtnej, drobnej swej piersi, dwie czy trzy szramy, które otoczone były rąbkiem drobnych lecz głębokich zmarszczek.
— Czy widzisz, jakie głębokie znaki pozostały mi po kulach?... Zaszły daleko... krajali mi ciało, żeby je wydostać... i pomimo chloroformu, straszliwie wtedy cierpiałam...
— Moja najdroższa! Moje ty biedactwo — zawołał Ryszard, zdjęty litością. Pochylił się nad śladami kul i ustami dotknął pokazane sobie blizny. Lecz raptownie rzucił się w tył na myśl, iż chciała sobie ona zadać śmierć, lecz nie z jego powodu. Cierpiała nie przez niego, ale skutkiem opuszczenia ze strony kochanka!