Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/312

Ta strona została skorygowana.

pełnie osobistego powierzyć łaskawej życzliwości pań obydwóch... Ale najpierw, niechajże się dowiem, jakie są nowiny z Algieryi?... Kiedy Ryszard ma zamiar wrócić?...
— Mój syn wróci niedługo... lecz, kochany panie Delcrous, bądź pewnym, iż pomimo jego nieobecności, tak ja, jak Lidia, uczynimy wszystko, co tylko jest w naszej mocy, by módz się panu na coś przydać.
Sędzia uśmiechnął się i podziękował, kłaniając się kilkakrotnie obu kobietom. Obiecywał przedstawić swoją sprawę, skoro tylko powóz wyjedzie na gościniec i ucichnie gwar ludzi, cisnących się wśród ulic miasteczka.
Po chwili powóz wytoczył się po za Corbeil, pozostawiając wtyle po za sobą olbrzymie młyny parowe, których wysokie kominy buchały dymem, zacieniającym całą połowę nieba. Po szerokim gościńcu jechały wozy wracające z jarmarku, szli ludzie gromadkami lub pojedynczo rozrzuceni a poniżej drogi ku rzece staczały się i rozścielały daleko pola z zieleniejącem zbożem. Cwałującym koniem zaprzężona karyolka prawie że się otarła o koła powozu; siedziały w niej dwie kobiety, w jednej z nich Lidia poznała synowę Indyanina. Wzrok Lidii pogonił za nią i, pełna litości, zamyśliła się nad losem tej nowej ofiary Karlexisa. Rada byłaby zawołać i ostrzedz ją o niebezpieczeństwie, lecz rozpędzona Karyolka nikła już w oddaleniu, potrząsana