Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/314

Ta strona została skorygowana.

braków i zaciął konie, by minąć biegnące dziewczęta, lecz pani Fenigan, spostrzegłszy, iż Lidia wysunęła rękę, chcąc wziąść jeden z koszyczków, zawołała, by powóz się zatrzymał; wołać musiała kilkakrotnie, stangret bowiem umyślnie udawał, że nie słyszy, wreszcie gdy konie przystanęły, pani Fenigan obdarzyła dzieci kilkoma sztukami srebrnej monety.
— Widzę, że to pana dziwi — rzekła z uśmiechem, patrząc na twarz sędziego.
— Tak, wyznają... dziwi mnie bardzo... bo wiem że pani miałaś wstręt do żebraków... wstręt, który najzupełniej podzielam. Pamiętam nawet, iż tu, na tymże gościńcu, mówiliśmy w tym przedmiocie przed kilku miesiącami i poglądy pani zupełnie były różne od poglądów Ryszarda..
— Ach tak, pamiętam... Nawet Eliza była przytem.
— Tak. Pani Eliza była obecną...
Na wspomnienie o wesołej i ładnej kuzynce pani Fenigan, twarz sędziego rozpromieniła się, błysnął białemi swemi zębami i, przybrawszy wyraz twarzy wzruszony, rozpoczął zapowiedzianą rozmowę:
— Kiedy już pani wymieniła imię tej uroczej młodej osoby, więc...
Powóz toczył się tymczasem równo szerokim gościńcem; po jednej stronie drogi ciągnął się las a po drugiej winnice zasadzone na spadzistym gruncie. Zapach kwitnących w lesie krze-