Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/32

Ta strona została skorygowana.

czały, przypominając dźwiękiem swym staroświeckie klawikordy. Ryszard wyszedł z salonu wpierw nim skończyły rozpoczętą partycyę a gdy go zapytano potem, dlaczego? — odpowiedział z szorstką brutalnością: „Bo było mi za gorąco!“, nie chcąc powiedzieć, że nie chciał okazać owładającego nim gwałtownego wzruszenia. A jednakże od tego dnia Ryszard wciąż nucił sonatę graną w salonie; siadał przed fortepianem i nieumiejętnemi palcami chciał wygrać przechowaną w pamięci melodyę. Zwykłego trybu życia jednak nie zmienił, polował jak dawniej i zapuszczał sieci w Sekwanę przy pomocy swojego rybaka; stał się tylko bardziej milczący i krył się ze swoją tajemnicą, której domyślała się matka i zmusiła go do szczerej rozmowy.
— Zgadnij, kogo będziemy mieli u siebie na obiedzie w przyszłym tygodniu?... — rzekła raz wieczorem pomiędzy jedną a drugą partyą szachów.
On, pogrążony w swem zamyśleniu, milczał a matka mówiła dalej:
— Przyjedzie do nas biskup z Wersalu, bo będzie tegoż dnia w ochronce w Soisy... Nie wiesz zapewne, że Lidia wstępuje, do zakonu i biskup z tego powodu ma tam zjechać...
— Lidia będzie zakonnicą?...
— Cóż chcesz, dla niej to los najlepszy, niema rodziny, niema żadnego majątku. Szczęściem jest prawdziwem, że zakonnice przyjmują tę biedną