Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/323

Ta strona została skorygowana.

żów, ludziom przywalonym chorobą, nędzą i nadmierną pracą. Dostojewski zaś, rzucający swego Rodyona do stóp nierządnicy i symbolizujący tem w swojem mniemaniu, cały ogrom ludzkiego cierpienia, oburza mnie! Mojem zdaniem ubliża on w ten sposób niedoli, rzucając przytem potwarz na ludzkość całą.
W miarę, jak ksiądz Cerès mówił, głos jego stawał się silniejsy, czystszy, nie jąkał się i twarz mu promieniała głębokością przekonania. Zdawało się, iż zapomniał o słuchających go osobach i mówił z gestami kaznodziei, głoszącego naukę. Lidia, znająca go dotychczas tylko z opowiadania, zrozumiała słuszność entuzyazmu pani Fenigan, Ryszarda i starego Meriveta. Czuła, iż będzie podzielać ich uwielbienie dla tego księdza, chodzącego zawsze w wytartej sutannie.
— Ruscy pisarze nie wymyślili tej maniery — zauważył sędzia. — Współczucie, o którem mówisz, ojcze dobrodzieju, wyrażone zostało najpierw w literaturze francuzkiej przez Wiktora Hugo, panią Sand, Eugeniusza Sue. Ruscy przyswoili sobie te poglądy i przerobili, stosując do swojego społeczeństwa. Sonia z powieści Dostojewskiego jest pokrewną Fantiny z „Nędzników* Wiktora Hugo.
Sędzia, zadowolony, iż może się popisać przed paniami ze swoją literacką erudycyą, mówił prostując się i podnosząc głos, jakby w sali trybunału.