Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/324

Ta strona została skorygowana.

Porozmawiawszy jeszcze chwilę o rzeczach ogólnych, proboszcz z Draveil powstał i zaczął się żegnać z gospodyniami domu; już był przy drzwiach, gdy wikaryusz to spostrzegł.
— Ach, Boże mój, znów się zagapiłem — zawołał z przerażeniem i rzucił się naprzód, roztrącając taborety i fotele a dobiegłszy do swego przełożonego w chwili gdy ten miał właśnie próg przestąpić, chwycił go oburącz i, zatrzymawszy, rzekł, pocąc się:
— Nie, nie, nigdy na to nie pozwolę... znam moją powinność... i wiem jak należy się zachować wobec mojego przełożonego — mówiąc to, okręcił go i cofnął ode drzwi a sam przeszedł przodem z miną tryumfującą.
— Cóż to miało znaczyć — szepnął do pań sędzia. — Po cóż on gwałtem rwie się naprzód?...
Lecz panie również jak sędzia nie odgadywały właściwego znaczenia tej pantominy, uśmiechnęły się więc tylko, patrząc za odchodzącymi księżmi. Proboszcz musiał dawać surową admonicyę biednemu wikaryuszowi, bo ten szedł, spuściwszy głowę i nic nie rozumiejąc lekcyi, mającej go nauczyć przyzwoitego zachowania się w salonie. Popełnił nawet nowe przekroczenie, nie zważając bowiem na wykład proboszcza, opuścił go w środku zdania, by zapytać się listonosza, którego właśnie spotkali, czy żona jego, chora od jakiegoś czasu, czuje się zdrowszą po ostatniej wizycie doktora