Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/329

Ta strona została skorygowana.

głoby wyniknąć, gdybyś się poskarżyła przed Indyaninem. Wszak wiesz, że on nie potrafi hamować się w gniewie. Nie, Róziu, nie trzeba być gorszą, jak jesteś w rzeczywistości. Zastanowisz się i nikomu o tem, co przypuszczasz nie pójdziesz opowiadać.
Rózia trzęsła głową przecząco.
— Otóż pójdę i powiem... bo jestem zazdrosna, już mnie ta zazdrość pali nie od dzisiaj... Pani pewnie nie wie, co to za wściekły ból ogarnia człowieka, gdy gryzie go zazdrość... Mam ochotę podrzeć na kawały tę nędznicę. Niechaj by cierpiała, kiedy ja tak cierpię z jej powodu...
Brzydka i pospolita twarz Rózi stała się teraz piękną, tak dalece przemieniła ją namiętność. Lidia drgnęła z przerażenia, wyraz twarzy tej dziewczyny przypomniał jej nagle twarz inną, którą niejednokrotnie widziała z tymże samym wyrazem głębokiego cierpienia. Wspomniała o bolesnych chwilach podówczas przeżytych i zapragnęła gorąco, by Ryszard wrócił zupełnie uzdrowiony.