Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/354

Ta strona została skorygowana.

czucie powstrzymało ją, zamilkła więc, nie przestając się wszakże radować, że Ryszard dopiero jutro stanie w Uzelles. Prawdziwie się przeraziła biedna Lidia, gdy około południa zajechał przed bramę omnibus ze stacyi kolei żelaznej, przywożąc kufer i torbę podróżną Ryszarda.
— To omnibus z Villeneuve — powiedziała służba, wnosząc rzeczy do pawilonu. — Pan Ryszard wysiadł w połowie drogi i miał przyjść do pałacu przez las.
Lidia o mało co nić zemdlała słysząc te słowa. Teraz już nie wątpiła:
— To on zabił Karlexisa.
Fakt ten przedstawił się jej nagle i z nieodwołalną pewnością. Ryszard wrócił o dzień wcześniej dla sprawienia jej niespodzianki. Chciał wejść do domu od strony parku dla wywołania tem większego zdziwienia. Idąc przez las spotkał z nienacka księcia i uniesiony zazdrością, czy też gniewem za przeżyte skutkiem niego katusze, rzucił się nań i zabił. W ten sposób Lidia odtworzyła sobie w umyśle zaszły dramat: nie umiała sobie wytłómaczyć szczegółów, lecz treść jego uchwyciła. Przerażenie zmięszało się w niej z podziwieniem; tak, podziwiała teraz Ryszarda. Jakże bardzo musiał ją kochać, by się zdobyć na czyn tej doniosłości! On, ten człowiek nieśmiały i chwiejny, który umiał tylko cierpieć, narzekać i płakać, o tak, musiał ją kochać niezmiernie i niezmiernie być o nią zazdrosny. Jakże wdzięcz-