Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/359

Ta strona została skorygowana.

rzyć, iż nie mam nienawiści do tych ludzi, zwłaszcza obecnie, gdy dotknęło ich tak srogie nieszczęście... lecz byliśmy z ich powodu także srodze nieszczęśliwymi...
— Prawda, przyznaję... niechaj mi droga pani raczy wybaczyć... Słowa wymknęły mi się nierozważnie... ale tak jestem uszczęśliwiony, iż nie wiem sam co mówię...
Twarz pani Fenigan nie rozchmurzyła się pomimo tych przeprosin. Zdawało się jej, iż sędzia zbytecznie się unosi własnem uradowaniem, zapominając, iż przed chwilą patrzał na trupa syna księcia d’Alcantary, którego chciał przyzywać na świadka w dniu swego wesela. Uważała postępowanie sędziego za niewłaściwe, lekkomyślne i pomimowoli zaczęła ścigać w myśli wózek ojca Foucart, na którym wieziono zwłoki Karlexisa. Jakże okrutnie będzie cierpiała jego matka, gdy ujrzy zabitego swego pieszczocha!
Zaledwie doszli do pałacu, służący oznajmił, iż wzywają pana sędziego śledczego do Grosbourg. Przybył po niego pan Aleksander i czekał przed bramą trzymając lejce konia, zaprzężonego do lekkiego tilbury. Delcrous niechętnie opuścił Uzelles, byłby wołał tu zostać i módz mówić o Elizie i przyszłem swem małżeństwie. Gdy powstał, by się pożegnać, Lidia jeszcze bardziej pobladła a Ryszard trzymający ją za rękę, zląkł się, by nie zemdlała.