Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/363

Ta strona została skorygowana.

najsłabszy, najnieśmielszy, od niego łatwiej jej będzie wymódz chociażby część prawdy.
— Proszę mi dać klucz od kiosku, wszak pan ma ten klucz u siebie... Chcę go mieć... czy słyszysz mnie, panie Janie...
— Tak, słyszę... ale niewiem, gdzie się ten klucz zapodział, jąkał nieszczęśliwy pan Jan, mrugając szybko oczami z po za okularów. Karlexis zamknął w kiosku piłki od gry w „tennis“... czy też zamknął tylko drzwi, aby podczas gry piłki tam nie wpadały... i zapewne klucz zachował przy sobie.
— Nie wiem, ile w tem jest prawdy. W każdym razie proszę klucz wyszukać. Chcę go mieć koniecznie... i to dziś jeszcze.
Rzuciwszy te słowa, księżna odeszła a generał rzekł tak głośno, by go jeszcze mogła posłyszeć:
— Ach te kobiety! Ileż one cierpią skutkiem zmartwień imaginacyjnych! Księżna miała dzisiejszej nocy sen, który jej teraz nie daje spokoju. Śniło się jej, że znaleziono jej syna utopionego w kiosku, który nazywamy nie wiem już dla czego le Fantôme. Kiedyś była w nim estrada dla muzykantów, lecz na pewno nigdy nie było ani kropli wody, nikt zatem nie mógł się tam utopić.
Skinął na sędziego, by się do niego zbliżył i laską wskazując w stronę niewielkiego budynku z czerwonej cegły, prawie całkowicie zasłonięte-