Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/376

Ta strona została skorygowana.

dzy nią a Karlexisem musiało pozostać cos wspólnego, coś ciążącego Lidii zbytecznie. Karlexis używał tego czegoś jak pogróżki, zmuszając nieszczęsną kobietę do naznaczania schadzek. W ten tylko sposób Ryszard mógł sobie tłómaczyć obecność Karlexisa w pobliża parku w Uzelles. Lidia, nie mogąc się wyswobodzić ze szponów tego niczemnika a spodziewając się lada dzień powrotu męża, zgodziła się na oznaczenie ostatniej schadzki, chcąc nareszcie wejść w posiadanie listów czy portretu, które pozostając w rękach księcia, stanowić mogły bezustanny dla niej postrach. Lecz Karlexis musiał się okazać zbyt wymagającym, chcąc się obronić pomściła się zarazem, tylko strzeliła celniej, aniżeli do siebie w Quiberon, widocznie ręka jej nie drgnęła nawet w ostatniej chwili... Zabiła a ujrzawszy leżącego na ziemi trupa, zapomniała o nienawiści, o zemście, lecz stała się kobietą przerażoną wielkością popełnionej przez siebie zbrodni, pilno jej być musiało zwierzyć się o tem zwłaszcza przed mężem, który jeden tylko był w stanie zrozumieć pobudki, usprawiedliwiające najzupełniej jej postępek. Dlatego też dziś rano, skoro tylko się powitali, tuliła się ona trwożnie do jego boku a patrząc mu prosto w oczy, zdawała się mówić: „Boję się... wstydzę się... schowaj mnie... ukryj, uratuj!“
Co począć?... Jak przyjąć straszliwe wyznanie, które mu złoży?... Uściskiem przytuli ją do swego serca, bo jeżeli stała się zbrodniarką, to je-