Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/388

Ta strona została skorygowana.

— Więc podług ciebie, to nie kobieta popełniła dziś wykrytą zbrodnię?
— Przysiągłbym, że nie kobieta.
— Jak widzę, jesteś znawcą...
Mówiąc to, sędzia śmiał się głośno, przypuszczając, iż śmieje się dobrodusznie i dowcipnie a po chwili, pochyliwszy się konfidencyonalnie w stronę Ryszarda, zapytał go z nienacka, podziwiając swoje wysokie zdolności śledcze:
— Czy to prawda, co ludzie mówią o tobie, że jesteś niezmiernie zazdrosny?...
— Tak jest w istocie, jestem bardzo zazdrosny.
— Podobno, że skutkiem tego napisałeś nawet mnóstwo listów pełnych pogróżek?...
— Czyż można wiedzieć i pamiętać, co się mówi lub pisze w podobnych uniesieniach!...
Nastąpiła dłuższa pauza w rozmowie i każdy z dwóch mężczyzn, pogrążywszy się w milczeniu, oddał się biegowi myśl: spokojniejszych, żałując prawie, iż dał się unieść poprzedniemu prądowi. W miarę wzmagania się wieczornej ciemności, gościniec wydawał się bielszy, roztaczał się wdal, jak jasna wstęga. Po obu stronach drogi szli ludzie pojedynczo, lub we dwóch a czasami w trzech; wracali do domów po całodziennej pracy w polu, trzymając rydle skośnie na ramionach, szli ociężale, ze zmęczeniem w członkach, pochyleni ciężarem bólu osiadłego im wzdłuż grzbietu, zgiętego zbyt długo przy kopaniu ziemi. Toczył się od czasu do czasu wóz zaprzężony w parę lub