Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/423

Ta strona została skorygowana.

przewieszoną przez ramię, zaczęła szczękać lufą o marmur, tak wielkie drżenie opanowało Indyanina. Po chwili zapanował nad sobą, wyprostował się i zaczął straszne a proste swoje opowiadanie, jak w nocy z piątku na sobotę, z pańskiego rozkazu odkomenderowany został do zarządzenia naganki na kłusowników, trapiących zwierzynę w lesie. Około godziny drugiej w nocy, zaszedł na chwilę do siebie do domu, lecz nim drzwi roztworzył, jakiś mężczyzna wyskoczył oknem. Noc była ciemna, nie mógł poznać kto to taki, pomyślał, że złodziej chciał dom ograbić... więc bez dłuższego namysłu strzelił, tamten padł a zbliżywszy się dla zobaczenia kto...
Opowiadanie leśniczego przerwał brutalnie głos drżący uniesieniem gniewu:
— Kłamiesz! Leśniczy wyprostował się z dumą, posłyszawszy tę obelgę:
— Nie, panie generale, ja nigdy nie kłamię!
— A ja ci mówię, że kłamiesz teraz! Nie w ten sposób zabiłeś księcia! Ja wiem, jak go zabiłeś! Wiem wszystko, jak gdybym był własnem twojem sumieniem! Ale chcę i żądam, abyś ty swojemi usty powiedział prawdę. Mów!... rozkazuję ci, abyś mówił... ale zaczekaj...
Książe grzmiącym głosem zawołał:
— Delcrous, chodź i słuchaj!
Gdy Sautecoeur ujrzawszy wchodzącego do pokoju przedstawiciela władzy sądowej, zadrżał na