Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/424

Ta strona została skorygowana.

całem ciele, kolana chwiać się pod nim zaczęły i doznał wrażenia, jakby kat położył już nań rękę, by go wieść pod nóż gilotyny. Blade policzki zwisły mu i zapadły się, nieprzypuszczał, by koniec mógł był nastąpić tak szybko. Trwoga jego była tem dziwniejsza, iż znał dobrze sędziego Delcrous. Wielokrotnie bowiem składał na jego ręce zażalenia i skargi na kłusowników, lub innych psotnych ludzi, czyniących szkody w lasach księcia Alcantary.
— Chodź, sędzio — wołał książę z tryumfującą miną i przekonaj się, że łotr, o którym mówiliśmy z sobą, nie własnemi rękoma dokonał zbrodni. Miałem słuszne przeczucie, tak twierdząc. Oto jest człowiek, który się stał narzędziem wykonawczem z rozkazu tamtego... Teraz łatwo zrozumieć wszystko, czego poprzednio nie umiałeś sobie wytłomaczyć... No Sautecoeur, jeżeli chcesz, abyśmy łagodnie z tobą postąpili, to mów prawdę, opowiedz nam, jak przyszło do tego... tylko nie wykręcaj się... mów prosto.. nakazuje ci to własny twój interes...
Indyanin milczał a książę, przypuszczając iż wstyd i obawa tamują mu słowa, zaczął mu dopomagać do całkowitego przyznania się do winy, zadając mu pytania.
— Jaką obietnicą cię skusili?... Coś dostał za spełniony już uczynek?... Bo przecież nie zrobiłeś tego darmo, ani dla własnej przyjemności?...