Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/446

Ta strona została skorygowana.

lasem, który uważał jakby za swoją własność, jakże silnie musiał być tknięty tem, co go spotkało na stare lata! I to z jakich marnych powodów! Dlatego, że paniczowi zachciało się miłostek! Prawda, iż młokos straszliwą poniósł karę za swoją fantazyę... Młody, piękny, spadkobierca olbrzymiej fortuny i głośnego nazwiska o książęcym tytule, legł zabity jak pies milczkiem kąsający... Tak, może Lidia ma słuszność, litując się nad tą śmiercią... Po cóż więc ma iść na badanie starej Lucriot?... To tylko poniżyć go może... Lepiej zaniechać... Albo pójść wprost na cmentarz... Wszak odnajdzie tam grób starego Jerzego i przekona się, czy leżą na nim kwiaty... Powziąwszy takie postanowienie, Ryszard przyśpieszył kroku, kierując się w stronę cichego, wiejskiego cmentarza. Wtem spotkał się z towarzystwem muzykantów z Draveil. Szli po wojskowemu, z chorągwią zdobną w nagrodowe medale, zdobyte na konkursach, szli, wznosząc tumany kurzu i dmąc całą siłą piersi w dęte instrumenty wszelkiego kalibru i kształtu, szli raźnie a poczciwe wieśniacze ich twarze, świeżo z powodu niedzieli wygolone i umyte, świeciły się od potu, odbijając ogorzałą cerą od galonów przy czapkach, nałożonych z junacka.
Ryszard doszedł do muru otaczającego cmentarz, gdy znów chwiać się począł w chęci wyszukania grobu starego Jerzego. Siadł więc na wielkim przydrożnym kamieniu i zamyślił się głę-