Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/45

Ta strona została skorygowana.

dziesz do Paryża?... Wszak widzisz, że ja tam nie jeżdżę. Ryszard także nie jeździł tam za swoich kawalerskich czasów“. Lidia nie odpowiadała już teraz na tego rodzaju czynione jej uwagi, bunt wszakże wrzał w niej utajony; dlaczegóż ta despotyczna kobieta chciała ją pozbawić wszelkich przyjemności, ku którym tęskniła jej młodość i chęć doznania silniejszych wrażeń. Rzecz dziwna, że Ryszard nie odczuwał walki, jaka toczyła się w sercu jego żony i że nigdy nie zadrżał, widząc, jakiemi oczyma wpatrywała się ona nocami w światło odbijające się na niebie w stronie Paryża.
Raz wszakże pani Fenigan odstąpiła od powziętego planu i uległa, skutkiem wstawienia się możnych swoich sąsiadów z Grosbourg. Lasy ich ciągnęły się w pobliżu Uzelles i na pierwsze polowanie coroczne każdej jesieni, zapraszali oni Ryszarda. Tym razem przybył on w towarzystwie młodego strzelca w zielonem aksamitnem ubraniu, w długich kamaszach i tyrolskim kapeluszu, na płowych kręcących się włosach. „Generale, przedstawiam ci moją żonę!“ — rzekł Ryszard.
Lidia była wysoka i szczupła, w męzkim stroju myśliwskim wyglądała prześlicznie, generał nie odstępował od niej przez dzień cały i posadził ją przy sobie podczas śniadania zastawionego wśród leśnej polanki a przy pożegnaniu nastawał, by Ryszard przywiózł swoją żonę do Grosbourg. Matka Ryszarda oparła się temu. Od czasu śmierci notaryusza stosunki sąsiedzkie były prawie