Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/64

Ta strona została skorygowana.

postępowania, które tylko brakiem szczerości wydawało się jej nikczemne. Zdawało się czasami, iż pierwsza wyzywała i pomnażała możność odkrycia tych tajnych schadzek, tak iż młody książę powstrzymywać musiał zuchwałą jej odwagę.
Jednej takiej soboty, Lidia koniecznie wymogła na kochanku, by resztę nocy spędził w izbie a rano, upatrzywszy chwilę przyniosła mu koszulę męża, by przebrawszy się mógł zostać z nimi na południowe śniadanie, niby niespodziewanie nadchodząc z Grosbourg lasem i parkiem. Cudem było, rzec można, iż służba, nienawidząca Lidii i gardząca nią, jako istotą przypadkiem wyniesioną do godności żony ich pana, nie odkryła dotychczas miłosnych jej schadzek. Prócz Rózi Chuchin, córki rybaka, która szczerze przywiązała się do swojej pani, reszta służby z radością byłaby zdradziła jej tajemnicę. Lecz nigdy nikt nic nie zobaczył i nikt niczego się nie domyślał. Może psy coś wiedziały, lecz ich mowa nikogo nie objaśniała o mających miejsce nocnych wycieczkach. Jeden tylko generał wiedział o wszystkiem. On, nie śledząc, lecz bezwładnie spoczywając w swoim wielkim fotelu, domyślił się i odgadł, co zaszło między Lidią a jego synem. Gdy Lidia zjawiła się teraz w Grosbourg dla rozerwania chorego muzyką, patrzały na nią badawcze, ironiczne a zarazem bolejące oczy generała; to jego spojrzenie ciążyło jej i bała się, by pan Jan nie począł robić jakich domysłów. W rzadkich chwilach, gdy Lidia pozo-