Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/68

Ta strona została skorygowana.

Lidia napisała pośpiesznie list do pani Fenigan, w którym kładła nacisk, że nie uwozi z sobą ani grosza, ani też najmniejszej walizki z rzeczami, opuszcza Uzelles tylko tyle, że ubrana. „Wzięliście mnie biedną i nic nieposiadającą... równie biedną wychodzę z waszego domu. Czułam się w więzieniu i uciekam ku wolności...“ Rozbierając się, rzuciła Rózi zdjętą z siebie suknię niebieską fularową obszywaną gipiurami; pokojówka niezupełnie zrozumiała, więc spytała zdziwiona:
— Pani mi daje tę suknię?...
— Tak, zachowaj ją dla siebie.
Położywszy się do łóżka, Lidia zasnęła spokojnie i zbudził ją dopiero Ryszard, wybierający się nad ranem na połów ryb. Po jego wyjściu ubrała się i o godzinie piątej stanęła przed bramą wiodącą do lasu. Lecz, zamiast powozu księcia, zastała przed otwartą bramą wóz, na który ogrodnicy stawiali kosze z ogrodowizną. Były to owe szczury i koszatki niszczące wszystko w ogrodach pani Fenigan...
Niespodziewane nadejście Lidii wywołało nagły popłoch. Wóz zniknął w głębokościach lasu a ogrodnicy uciekali w przeciwną stronę parku; pozostał tylko jeden jeszcze koszyk, zapomniany na trawie koło bramy. Jakże byłaby się Lidia śmiała, gdyby nie dramatyczność decydującej dla niej chwili, lecz nie zatrzymując się, biegła do powozu, którego uprząż poznała zdaleka; nagle, jakiś stary włóczęga podniósł się z rowu i stanął na-