Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/89

Ta strona została skorygowana.

stępnym jezuicie!... Nie, to nie ona go uwiodła, nie ona namówiła go do ucieczki, te listy wyraźnie mówią, kto tutaj zawinił... Lecz cóż to za dziecko przedstawia ta miniatura?... Czyim synem jest to gołe, przepięknych kształtów chłopiątko leżące na kwiecistym dywanie? Czyż to ich dziecko?... Lecz jakimże sposobem? Kiedyż go ona powiła? Gdzie? Przecież nigdy nie opuściła domu nawet na godzinę... I nieszczęsny Ryszard bije się z natłokiem ciężkich myśli, on, który tak bardzo pragnął być ojcem... Wpatruje się w rysy dziecka, pożera oczyma trzymaną w ręku miniaturę a przytem podziwia piękność tego chłopięcia o złotych, kędzierzawych włosach i zimnych wielkich oczach. Nie, to nie może być ich syn, to Karlexis w pierwszych latach swego życia. Miniaturę tę kazał zrobić generał, gdy Karlexis miał zaledwie dwa lata a pokazując ją damom zachwycającym się nad niezwykłą pięknością chłopca, zdawał się mówić: „Oto, jakie są moje dzieci“. Książątko zaś, ofiarując Lidii tę miniaturę, miało na myśli wywołanie w niej ciekawości, o ile kształty dziecka udoskonalić się mogły w młodzieńcu. Przy miniaturze był list namiętny, pałający zmysłową chucią i dający te objaśnienia. Ryszard, czytając ten list, pobladł straszliwie i poczuł jakby wyżartą w sobie naraz ranę. W oczach mu się zaćmiło, nie mógł dłużej już czytać, migały w nim całym jakby błyskawice... Rozlała się w nim okrutna tru-