Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/94

Ta strona została skorygowana.

Barbara zapewniła, iż ksiądz wikary jest zdrów zupełnie, tylko zażądał igły z czarną nitką, zapewne dla zreparowania swojej mocno zużytej sutanny.
— Dobrze byłoby, gdyby mu pan nową sprawił.
— Masz racyę, moja Barbaro... kupimy mu nową sutannę... A teraz, idź i pośpiesz się ze śniadaniem.
Barbara odeszła, przebyła pusty i jakby szerszy teraz gościniec i znikła w furtce naprzeciwko kościoła, pozostawiając pana Merivet w ogrodzeniu, gdzie siadł na wielkim złomie białego kamienia, grzejąc się na słońcu. Czekając tak na wyjście wikarego, rozmyślał, w jaki sposób ofiaruje mu nową sutannę, z warunkiem, by jej nie sprzedał dla rozdania pieniędzy biednym; wtem, rozległy się czyjeś kroki na gościńcu i wśród panującej dokoła ciszy słychać było stłumiony śpiew basowy. Pan Merivet niezmiernie lubił, gdy jaki przechodzień zatrzymał się przed kościołem i odczytywał widniejący na nim napis: Napoleon Merivet, kawaler orderu Saint — Gregoire le-Grand, i t, d... Podniósł już głowę, ciesząc się z pewną dumą, że ujrzy tego kogoś zatrzymującego się dla odczytania świeżo odmalowanego napisu, gdy z rozczarowaniem poznał w nadchodzącym Ryszarda Fenigan. Nie widział on Ryszarda od czasu, gdy skutkiem ucieczki Lidii przerwały się w pałacu owe muzykalne wieczory.