Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/106

Ta strona została przepisana.

ście, ta mała Nina nęciła mnie podwójnym tajemniczym urokiem kobiety i cudzoziemki; w dodatku była bardzo zakochana w mężu, podniecająca. Czy moja kochanka to zrozumiała? Czy obawa przed jakim moim kaprysem wpłynęła na to, że zdecydowała się nagle opuścić Monte-Carlo? dość, że pewnego ranka, przed tygodniem, gdy kapitan Nuitt przyszedł flegmatycznie po rozkazy, oświadczyła, iż gotowa jest jechać, pomimo ostrzeżenia lekarzy. Postanowiliśmy, że zatrzymamy się w Genui, a w razie gdyby ta krótka podróż jej nie zmęczyła, pojedziemy na Maltę i dalej.
— Gdybyśmy tak zabrali Nansenów do Genui? — zaproponowałem niedbałym tonem.
Spojrzała na mnie, usiłując odczytać myśl moją w głębi moich oczu, co nie jest rzeczą łatwą, poczem zadecydowała, bardzo dumna, jak zawsze:
— Zabierzmy Nansenów.
O godzinie drugiej, tego samego dnia, „Bleu-Blanc-Rouge“ odpływał z Monaco, rozpiąwszy żagle. Ale zanim zapadł wieczór, w pobliżu Ventimiglii, spotkała nas najpyszniejsza zawierucha, — grad, grzmoty, tramontana, wzburzone morze, — a pani F... powalona na łóżko, niezdolna była do najlżejszego ruchu, do skargi, leżała jak martwa. Obok, w salonie oświetlonym błyskawicami, Nansen wymiotował nad miednicą, nie myśląc już o miłości. Bylibyśmy mogli, jego żona i ja, całować się w obec niego, obsypywać się wzajemnie pieszczotami, a on nie byłby miał siły poruszyć się z miejsca. Ale biedna Ninetka daleką była od podobnych myśli. Nieprzytomna ze strachu, spędziła cały wieczór na klęczkach, uczepiona fotelu męża, a za ka-