mosfery, a gdy dotarł do małego portu, gdzie, przed stojącemi łódkami, sieci jego rozpościerały się niby płowy obłok na bladej zieleni wybrzeża, — stał przez kilka chwil w łódce, całkiem oszołomiony, senny, w ubraniu z zielonego płótna, pokrytem czarnemi wilgotnemi plamami. Dzwon odezwał się z tej strony Sekwany na wzgórzu. Ryszard drgnął.
— Słyszałeś, Chuchin?
Chuchin, nadzorca połowu, zajęty w łodzi obliczaniem zapasu szczupaków, linów i węgorzy, podniósł twarz ogorzałą, pomarszczoną bardziej niż powierzchnia wody przez wiatr zachodni.
— To z zamku, na pewno.
— Ale przecież nie dzwonią jeszcze na śniadanie? zaledwie jedenasta.
— Może jaka wizyta... kto z Grosbourga... widziałem właśnie jak wiktorya ich wracała przez most.
Dzwon zabrzmiał ponownie w dali, krzykliwy śród senności krajobrazu.
— Uporządkuj wszystko, stary; pójdę zobaczyć.
Krokiem spokojnym, jaki mu nadało życie na wsi, Ryszard poszedł drogą holowniczą do alei topolowej stromo pod górę ku drodze Corbeil, wzdłuż której ciągnie się wioska Uzelles i posiadłość tejże nazwy. Idąc, myślał głośno, zaintrygowany tem wzywającem uderzeniem dzwonu, złego przeczucia wszakże nie miał... Wizyta z Grosbourg, — to niemożliwe... Ktoby mógł przyjechać? Jenerał był u wód w Tyrolu z księżną. Syn w kolegium Stanisława, przygotowywał się na egza-
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/12
Ta strona została przepisana.