Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/126

Ta strona została przepisana.

się taką miłą, prześcieradła takiemi świeżemi po gorączce minionych nocy; jak się to stało, że, gdy przywiązanie jego do matki, życzliwe rady starego Mériveta nie mogły go odwieść od szalonego postanowienia, rozchylony stanik, zwoje włosów skręconych i odsłaniających olśniewającą szyję, wystarczyły, by zmienić kierunek jego myśli. Że trochę ciała kobiecego mogło mieć taką niepokonaną władzę, że w sercu, równie udręczonem jak jego serce, mogło się znaleźć miejsce na inne pragnienie, prócz żądzy zemsty i śmierci, — wobec tego faktu upadała cała filozofia nieboraka i borykał się w tym zamęcie długo po zagaszeniu lampy.
Nazajutrz nie pojechał, nawet o wyjeździć nie wspomniał. W stajni miał tylko jednego wierzchowca, trzeba się było wystarać o drugiego dla Elizy i przyzwyczaił się wyjeżdżać z nią codziennie. Ponieważ był milczący z upodobania, z temperamentu, przeto konna jazda miała dla niego tę korzyść, że się podczas niej nie mówi, a myśli tylko w połowie, bo trzeba całą uwagę poświęcić koniowi, najkapryśniejszemu, najnajtchórzliwszemu ze zwierząt. Człowiek sam staje się potrosze koniem. W rozterce, w jakiej się znajdował, mając zaledwie odwagę wejrzeć w głąb swojej duszy, Ryszard rozkoszował się tem odrętwieniem swojej indywidualności. Gdy po takiej długiej przejażdżce na świeżem powietrzu pani Fénigan widziała, że syn powraca jej rozpromieniony, z wesołym dźwiękiem głosu, bez tej zmarszczki zawsze w jednym kącie czoła, świadczącej o jednako ponurych myślach, i ona promieniała, wyobrażała sobie, że wyleczenie jest bliskie, go-