Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/132

Ta strona została przepisana.

„Ani rozumu, ani serca,“ pomyślał Ryszard, niedomyślając się rozdrażnienia, ukrytego pod jej śmiechem. pensyonarki. Co za różnica z jego żonę, taką miłosierną, martwiącą się, gdy wyjeżdżali powozem, że nie będzie mogła dawać jałmużny żebrakom, unoszącą się gniewem na konie, na Liberta, stangreta, którego oskarżała, że nie chce się zatrzymać, albo staje zapóźno, gdy już ubogi był daleko. Żebracy wiedzieli o tem tak dobrze, że przechodząc mimo powozu nigdy nie wyciągnęli ręki. Ach! jakim żałosnym tonem mówiła o tem Lidya, Ryszard słyszał go jeszcze, śród przekornego śmiechu kuzynki.
— Nie, widzę cię jak gospodarujesz między ojcem Jerzym, a jego chouberskim. Jakże ci podziękował?
— Rzucając mu się na szyję... — wyrwał się sędzia z Corbeil.
— Okropność! — zawolała Eliza z okrzykiem przerażenia, a wszyscy dokoła stołu zawtórowali.
Delcrous, szczęśliwy, że koncept jego znalazł uznanie, ciągnął dalej:
— Mnie to raz nie włóczęga, ale zabójca chciał gwałtem ucałować.
— Ależ to niepodobna, Ryszardzie, — odezwała się pani Fénigan z komicznem oburzeniem, — nauki księdza Cérès nie przewróciły ci chyba do tego stopnia w głowie?
Ryszard milczał. Sędzia skorzystał z tego.
— Byłoto w początkach mojej karjery, w małej dziurze, nazwanej Souk’Aras...