Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/174

Ta strona została przepisana.

przesłać kamieniowi sąsiedniemu. Ztąd ta niechęć, którą opuszczona czuła powstającą dokoła, szemrzącą za każdym jej krokiem. Duma jej cierpiała z tego powodu, ale niewiele, teraz gdy dziecko zajmowało coraz więcej miejsca w jej życiu. Zresztą nie wychodziła wcale. Fortepian, zapomniany w Ploërmel przez kapryśnych Szkotów, a który kazała sobie sprowadzić, zatrzymywał ją w domu. a wiatr, stosownie do swego biegu, rozpraszał jej akordy i arpedżye po cichym porcie, albo też odsyłał je na wybrzeże z każdym dniem bardziej opustoszone i szersze.
Na wielkiej przestrzeni piasku pozostały jeszcze dwie czy trzy kabiny zawziętych amatorów kąpieli, którzy czekali na bliskie przybycie floty i jej próby bitew nocnych. Chcąc uniknąć spojrzeń złośliwych i zawistnych, dwuznacznych uśmiechów, Lidya nie chodziła nigdy w tamtą stronę. Przystań była jej ulubionem miejscem przechadzki, zwłaszcza od czasu, gdy nie wyczekiwała już jachtu, nie śledziła widnokręgu z zawiedzioną zawsze, a taką denerwującą nadzieją ujrzenia zarysowującego się na nim żagla. Jednakże zaczynało ją dziwić, że Charlexis, albo przynajmniej Aleksander, nie napisał. Pewnej niedzieli nareszcie, pierwszej niedzieli październikowej, w dniu regat i uroczystości w Quiberon, nadszedł list, ale nie ten, na który czekała.
Po raz pierwszy w życiu Lidya dnia tego mogła spędzić godzinę na morzu bez tych strasznych kurczów żołądka, które uniemożliwiały jej wszelką jazdę statkiem; prawda, że statek nie ruszał się z miejsca, — statek sterniczy, służący za metę dla regat żaglowców, —