trzyła na nich okiem nieprzytomnem, jak na wirowanie mew lub jaskółek skalnych, myśląc o nieobecnym, o tym, który uczynił ją matką. Bo miłość jej, jej smutne widmo miłości było już tylko uczuciem odpowiedzialności i pierwszemi porywami budzącej się tkliwości macierzyńskiej. Gdy powróciła do domu, nic nie mogło jej oderwać od tej drogiej myśli. Bulwarki Port-Haliguenu roiły się od malowniczego ludu; nastąpiły tańce majtków, komicznych i uroczystych, komisarz marynarki wygalonowany jak jenerał peruwiański, zasiadł za stolikiem przed oberżą Le Quelleca i rozdawa medale zwycięzcom regat; potem wyścigi pływaków w przystani portu, w towarzystwie kaczek i świń, — Lidya nie chciała nic widzieć, wysłała pokojówkę samą. Dziewczyna wszakże wieczorem, pożyczywszy od pani Blanchard wielką latarnię ze statku, bardzo pożyteczną na krzyżujących się wąskich drogach, namówiła swoją panią, by jej towarzyszyła do miasta dla przyjrzenia się tańcom.
Podniósł się wiatr ostry, a niebo roziskrzyło się gwiazdami; ale przy wejściu do miasta uderzało gorąco, idące od ludzi i zwierząt, stłoczonych na wąskich uliczkach, pełnych nawozu, i na rynku, otoczonym nieprzejrzanem kołem wyprzężonych pojazdów. Tam to tańczono, przy dźwiękach śpiewu jedynie, „bo grajkowie byli zanadto pijani,“ odpowiedziała Lidyi niewinna dziewoja, tonąca w wielkim białym czepcu. Tłum tłoczył się dokoła kilku gron tańczących, z których najzwinniejsze wirowało przed hotelem „Princesse-de Lamballe.“ Jeden z chłopców, poznawszy Agarytę, nie
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/177
Ta strona została przepisana.