Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/210

Ta strona została przepisana.

naszemu staremu przyjacielowi odbywać trzymiesięczną, pokutę u Trapistów w Aignebelle, gdy ksiądz proboszcz obchodzi zaniki z petycyą, domagającą się, aby uwolniono okolicę od tego księdza, który kocha i odwiedza tylko żebraków i włóczęgów. Brakuje jedynie twego podpisu i proboszcz czeka na twój przyjazd.
— Niech przyjdzie! już ja go przyjmę.
— Nie podpiszesz?.. — zawołał Ryszard z uniesieniem. — A więc, przyrzekam ci, że jeśli ta hołota z przeciwka da mi pokój, przestanę się nią zajmować.
— Da ci pokój, przysięgam ci. A teraz, daj tę twoją upartą głowę, niech ją jeszcze utulę, i idź sobie, muszę się przespać.
— Dobrze, owszem... Rozumiesz przecież, że Lidya nie może tam pozostać sama.
— Tak, tak... rozumiem, — odpowiedziała matka z uśmiechem, — pomówimy o tem przy obiedzie. Muszę jeden dzień wypocząć. Idź, mój ukochany.
Zamknąć się w pracowni i pozostać tam do wieczora wydało się Ryszardowi niemożliwem, i po raz pierwszy od dawnego czasu, przez bramę w kracie, od strony lasu, tę bramę, która była świadkiem ucieczki Lidyi, wyszedł z mocnem postanowieniem powrócenia dopiero o zmroku.
W tej porze wszakże las nie był już pięknym; wielkie podmuchy wichru i deszcze obdzierały go z ostatnich liści, pokrywając ziemię żółtawym, błotnistym nawozem. Zarośla i głębie ścieżek pozbywały się wszelkiej tajemniczości, perspektywy się zbliżały, a nie-