Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/214

Ta strona została przepisana.

swoją miną. „Ja dałam klejnoty waszej córce?“ Ten stary łotr Aleksander wykrzywia się, żeby ją uprzedzić. Zrozumiała w końcu: „Ach! tak, prawda... Przypominam sobie... I cóż? nie podobają się waszej córce, nie są dosyć ładne?“ „Sto razy za ładne na nasz stan,“ odpowiadam prosto z mostu, „i poleciła mi oddać je księżnej pani, bo uczciwa a niebogata kobieta nie ma prawa stroić się w cacka tej wartości.“ Księżna odpowiedziała mi: „Dziękuję. Eugeniuszu, możecie odejść.“ Czekałem jednak na pana Aleksandra przy moście, by go uprzedzić, że jeśli jeszcze raz podejmie się takiego zlecenia, jakem Sautecoeur! wpakuję mu kulę w łeb i poślę go na dno Sekwany.
Małe okrągłe oczki leśniczego przybrały dziki wyraz.
Ależ nareszcie, od kogóż były te kolczyki? — zapytał Ryszard, czując, że blednie.
— Od kogoś, o kim lepiej nie mówmy, — odrzekł leśniczy, zrozumiawszy naraz swoją niezręczność. — Cóż robić!.. mała nie była kontenta; słyszałem jak beczała przez całą noc. A dziś rano wyjaśniłem jej rzecz dokumentnie. Uprzedziłem ją: „Moja córko, ty masz mniej więcej dwóch mężów. Jeżeli jeden jest ślepy i zanadto dobroduszny, to drugi za to jest podejrzliwy i ma twardą rękę. Trzeba iść prostą drogą, albo strzeż się!“
Sautecoeurowa w wielkim białym fartuchu, w zakasanych rękawach, postawiła na stole omlet z grzybami, którego zapach rozchodził się po całej izbie i zalatywał aż do psiarni, gdzie zgłodniałe zwierzęta wę-