Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/247

Ta strona została przepisana.

— Tylko dla mego teścia, trzeba, żeby pani poddała tę myśl. Nie ufa synowej, jak zresztą wszystkim kobietom. Pani jedna stanowi wyjątek, nie wiem dlaczego. Zanim pani zamieszkała u nas, nie pozwalał mi nigdy przejść się bez męża po lesie... Powie mu pani, że ma sprawunki. Będzie zabawa, zobaczy pani.
Jeśli ojciec Sautecoeur okazywał zadużo podejrzliwości, pani Noel miała jej zamało. Od miesiąca poczciwa kobieta najniewinniej w świecie dopomagała nikczemnym zamachom Charlexisa na żonę porucznika. Uczciwa szeroka twarz mamki, tytuł profesorowej uspakajały leśniczego do tego stopnia, że zaczął się odzwyczajać od swych podejrzeń i szpiegowania. Przyjaciółki wychodziły co dzień same, zabierały dziecko, składane krzesła, podwieczorek i przesiadywały w rotunzie pod Dębem-Przeorem, w części lasu, która nie naeżała do rewiru Indyanina. Tu rozmawiały, szyły, czytały głośno Petit Journal, a z dźwiękiem ich głosu mieszał się szum wierzchołków drzew i brzęczenie owadów w zaroślach. Po godzinie siedzenia, pani Sautecceur proponowała przechadzkę po lesie i w końcu odbywała ją sama, gdyż korpulentna jej przyjaciółka lubiła nade wszystko nie ruszać się z miejsca.
W pobliżu obrosłych krzakami starych murów parku, na których sterczały wysokie sztachety żelazne okalające część Małego Sénartu, słała się, jak okiem sięgnąć, aksamitna puszysta łąka podleśna, muskana zwieszające mi się konarami drzew kołysanych najlżejszym powiewem wiatru. W dali na tej olbrzymiej i ta-