Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/250

Ta strona została przepisana.

mi, i zapytując, czy książę pan wybrał to, czego mu było trzeba.
— Wybrałem, pani Souchotte... Ten garnitur; przyjdę po niego sam dzisiaj wieczorem.
Synowa Sautecoeura wstała, zarumieniona, gotowa do odejścia, gdy wielki powóz zatrzymał się przed sklepem, który, już ciemny bardzo, zaciemnił się więcej jeszcze, jakdgyby kto spuścił dużą markizę nad jego oknem wystawowem.
— Powóz pani Fénigan, — rzekła sklepowa z intonacyą pełną szacunku, mniej pokorną wszakże niż gdy mówiła do Charlexisa.
Książe nie ruszył się, nie odwrócił głowy, ale wyraz jego uśmiechu się zmienił, — stawał się złośliwy w miarę jak wchodziła w głąb magazynu wytworna smukła postać kobieca.
— Czy mój zegarek gotów?..
Lidya nie miała siły dokończyć. Mimowolny kaszel nerwowy głos jej zdławił. Nie widziała Karolka od komedyi zerwania i ucieczki w Monte Carlo; i oto niespodzianie wyprost niej, zaćmione zwierciadło sklepowe ukazywało jej to piękne, bezczelne, przewrotne oblicze. Opanowało ją wrażenie gwałtowne i bardzo skomplikowane, — złożył się nań wstręt, gniew, przerażenie, a jednocześnie radość, że w tych różnych uczuciach nie było cienia żalu i że pozbyła się już teraz niepewności, która ogarniała ją niekiedy, gdy zapytywała siebie: „Czego też doznam, gdy go zobaczę?“
Jeżeli go kiedy kochała, miłość jej minęła bezpowrotnie, dzięki Bogu! I ta Sautecoeurowa, ze swemi oczami, jak węgle, i swojem małomieszczańskiem zu-