Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/253

Ta strona została przepisana.

łaskawą sympatyę... Jakież wiadomości z Algieryi? Kiedy wraca przyjaciel Ryszard?
— Syn mój przyjedzie wkrótce, kochany panie Delcrous; ale pan wie, że w jego nieobecności, jeżeli moja synowa i ja możemy panu być użyteczne...
Sędzia ukłonił się z uśmiechem. Wytłómaczy się jaśniej, gdy będą zdala od jarmarku i tłumu.
Konie szły miarowym kłusem i lando wytoczyło się niebawem z Corbeil, pozostawiając za sobą olbrzymie kominy młynów parowych, zaciemniające słupami dymu wielki płat pogodnego nieba. Wózki, ludzie, bydło, cały bezładny, rozochocony tłum jarmarczny dążył śpiesznie po stromej drodze między ręką, iskrzącą się w dole, a łanami zboża, ciągnącemi się zieloną falą aż do krańca widnokręgu.
Wózek, powożony przez kobietę, otarł się w szybkim pędzie o kola powozu. Lidya poznała synowę Sautecoeura i śledziła długo ze współczuciem podskok skromnej karyolki na nierównej drodze. Ach! jakżeby chętnie ostrzegła młodą kobietę o niebezpieczeństwie, uprzedziła o przepaściach, o zawodach, jakie ją czekały! Ale wózek toczył się tak prędko, była już tak daleko, prawie na skraju lasu nieruchomego i ciemnego.
Z przeciwnej strony zbliżał się odgłos dzwonków i, śród wielkiego obłoku kurzu, ukazał się pędzący galopem powóz, zaprzężony à la daumont, z pocztylionami w niebieskiej liberyi Alcantarów, w którym siedziały piękne żydówki z zamku Mérogis, w towarzystwie księcia Ołomunieckiego, z oczyma jak dyamenty, z nieubłaganym uśmiechem młodego radży, patrzącego, jak