— Jaknajchętniej, — odparła. — Życie w Corbeil niebardzo jest wesołe dla młodej kobiety, ale kuzynka nie bawi się bynajmniej i w Lorient, a przytem dopomożemy panu ją rozrywać. Przyrzekam panu, że do niej napiszę...
— Pozwolisz, matko, że i ja dodam kilka wierszy do twego listu, — odezwała się Lidya, — bo poznałam i pokochałam tę dobrą, miłą Elizę.
— Ach! moje panie, moje panie, jakże wam podziękuję? — szeptał urzędnik, a twarz jego objęta w ramy gęstych czarnych, krótko przystrzyżonych faworytów, zaczerwieniła się z radości.
I przez całą drogę nie przestawał upiększać zamiarów małżeńskich projektami wspólnych wycieczek do Vieux-Garçon, Sainte-Geneviéve-des-Bois, połowu ryb, polowań.
— Musicie wziąć ślub u Ś-tej Ireny, — rzekła Lidya nieopatrznie i urwała, zmieszana nieco.
Ale Delcrous nie był podejrzliwy.
— Pani Eliza jest rozwódką, — odpowiedział spokojnie, — nie będzie zatem ślubu w kościele, czego bardzo żałuję. Jakby to było ślicznie w tej małej wiejskiej kaplicy...
— Poczem zwrócił się do pani Fénigan: — Ale, ale, słyszałem, że na miejsce przyjaciela pani, proboszcza z Draveil, mamy innego księdza...
— O! mój przyjaciel... już dawno nim nie jest. Nie mogłam mu przebaczyć jego zawziętości względem księdza Cérès, takiego godnego kapłana.
Nie mogła się powstrzymać od śmiechu, wobec osłupiałej twarzy Delcrousa, do którego zawsze mówiła o księdzu małej parafii z głęboką pogardą.
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/256
Ta strona została przepisana.