Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/261

Ta strona została przepisana.

śmielsze, nabierał ruchów szerokich, kaznodziejskich; Lidya, która znała go tylko o tyle, że widywała zdaleka błyszczącą w słońcu starą, wytartą jego sutannę, zaczynała teraz rozumieć zachwyt teściowej i starego Mériveta.
— Ta litość pochodzi od nas, księże wikary, — odezwał się Jan Delcrous. — Datuje od roku 1848-go, znajdziesz ją pan w romansach Wiktora Hugo, pani Sand, Eugeniusza Süe. Rossyanie zapożyczyli jej od nas i wyrafinowali ją, co nie przeszkadza, że Sonia Dostojewskiego jest z tego samego rodu co Fantina.
Zachwycony, że mógł okazać paniom, iż nie zbywa i jemu na oczytaniu i wymowie, sędzia wyprostował głowę, podnosił głos, jak w trybunale, ale koniec jego przemowy zagłuszonym został nagłem poruszeniem. Ksiądz proboszcz, uważając, iż wizyta trwa już dosyć długo, wstał pośpiesznie, by pożegnać panią domu i skierował się ku drzwiom, gdy wikaryusz spostrzegł jego odejście.
— Ach! mój Boże, — powiedział sobie nieborak, — znów to roztargnienie... — Zerwał się i poskoczył przez salon, potknął się o taburet, poprzewracał krzesła i, biorąc swego grubego małego proboszcza oburącz, w chwili gdy tenże miał wychodzić: — Nie, nie ścierpię tego... za dobrze wiem, com winien memu zwierzchnikowi... — zawołał, odsunął go gwałtowanie nabok, wyleciał i z ruchem tryumfatora stanął pierwszy na ganku.
— Zabawny poczciwiec!.. dlaczego mu zawsze tak pilno? — spytał Delcrous pocichu Lidyi, gdy matka patrzyła za odchodzącymi księżmi.