Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/262

Ta strona została przepisana.

Pelerynka małego proboszcza wzdymała się gwałtownie skutkiem namiętnej jego mimiki, gdy wikaryusz szedł przy nim osłupiały, pochylony, słuchając gniewnej lekcyi o wymaganiach światowych, która wszakże na nic się nie przydała; gdyż, spotkawszy listonosza, schodzącego z bicyklu przed kratą, zatrzymał się, zawsze roztargniony i pełen spółczucia, by go zapytać o chorą żonę. Słychać było ostry, rozdrażniony głos proboszcza, a potem protestacye biednego księdza Cérès i znikli w obłoku kurzu, śród potoku gwałtownych wyrazów.
— Biedny nasz wikaryusz! — odezwała się pani Fénigan, — nie będzie on miał i z tym słodkiego życia.
Lidya nie odpowiedziała, zajęta listem Ryszarda, który jej oznajmiał swój powrót wraz z Mériretem na następny wtorek.
— Za trzy dni, mamo!.. przyjedzie za trzy dni!
Ton radosny, ramiona zarzucone na szyję teściowej wykazywały tyle szczerości, że sędzia, wracając o zmierzchu do Corbeil, pomyślał sobie:
— Stanowczo małżeństwo jest instytucyą trwałą. Pomyśleć, że po takich zamachach ci ludzie będą małżeństwem wzorowem...
Tak sądzi świat, który widzi tylko złudne pozory istot i rzeczy, a nie domyśla się, co tkwi pod temi pozorami. W samem otoczeniu Féiganów, między tymi, którzy pochwalali lub ganili pobłażliwość męża, jego wspaniałomyślnie udzielone przebaczenie, jakże niewiele osób przeczuwało, że dramat istnieje jeszcze, domyślało się prawdziwego powodu podróży Ryszarda, i listów rozdzierających w swojej okrutnej jednostajności, jakie