głos kobiecy, taki zmieniony przez namiętne uniesienie, że niepodobna go było poznać.
— Ukryj się, niegodziwa... To tak postępuje mężatka?.. powinnabyś się wstydzić, łajdaczko!
Lidya zerwała się, przerażona, biorąc te słowa za obelgę osobistą, lecz spostrzegła przy bramie do lasu Rozynę Chuchin, uczepioną oburącz kraty, pieniącą się ze złości i ciskającą obelgi w stronę sukni w różowe paski i parasolki, która uciekała do lasu. Praczki opowiedziały jej o długiej rozmowie pana Aleksandra z synową Indyanina i Rozyna była zazdrosna o swego starego kochanka, a stosunek między nimi wydawał jej się tem prawdopodobniejszym, że od kilku dni widywała Sautecoeurową włóczącą się po Małym-Sénart, w stronie Uzelles, gdzie Aleksander bywał nieustannie. Obecność Lidyi nie powstrzymała Rozyny; wzięła ją nawet na świadka takiego zuchwalstwa i tak wielkiej nikczemności.
— Jaka to bezczelna, proszę pani... przychodzi aż tutaj zabierać nam naszych mężów!
— Toś ty wyszła zamąż, Rozyno?
— Nie, proszę pani, ale to i tak bardzo boli... Jeśli jej się zdaje, że ja pozwolę na te jej sztuczki... uprzedzę nie tego mazgaja jej męża, ale teścia, Indyanina; już on się z nią rozmówi... Zapłacisz mi drogo, szelmo jakaś.
Po drodze leśnej, rozkosznie cichej o zmierzchu dnia, skakały już tylko króliki, przebiegały bażanty, wystraszone temi wszystkiemi krzykami. Lidya, zdumiona namiętnością tej dziewczyny, którą uważała za
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/264
Ta strona została przepisana.