Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/268

Ta strona została przepisana.

sko, uniósł się, zaczął mi wyrzucać moje niegodziwe postępowanie z tą kobietą, oskarżać mnie, żem do niej powrócił i z ustami wykrzywionemi zazdrością wołał: „Zabraniam ci, słyszysz? Zabraniam ci!“ tym samym tonem rozkazującym, jakim komenderował defiladą wojsk w Longchamp przed trybuną prezydenta. Zbuntowałem się na te słowa:
— Zabraniasz mi? A jakiem prawem?
— Prawem ojca... prawem głowy rodziny...
Właśnie w ostatnim liście, mój drogi Vallongue, rozbierałeś zasadę władzy i jej powszechnego zachwiania. Pamiętałem kilka twoich zdań nader przekonywających, wymownych i przytoczyłem je jenerałowi jako swoje własne. Gdym mu powiedział, że rodzina dotrzymuje kroku państwu, że była monarchiczną na obraz i podobieństwo tegoż, potem monarchiczno-liberalną, a teraz demokratyzuje się wraz z niem, nie! nie wyobrazisz sobie przerażenia, oburzenia mego znakomitego ojca, które odbiło się na smutnem obliczu mistrza Jana.
W gruncie rzeczy okazuje się, że jenerał myśli ciągle jeszcze o naszej pięknej sąsiadce i wścieka się ze złości na swoim kamiennym postumencie ilekroć widzi mnie przechodzącego przez most, przekonany, że krążę dokoła Uzelles... Słowo honoru daję nie widziałem pani F.., od czasu zerwania, dopiero dzisiaj rano spotkaliśmy się u jubilera w Corbeil. Zdaje mi się, że zeszczuplała trochę; zawsze ma ten sam leniwy wdzięk, — była bardzo blada, co przypisuję wstrząśnieniu doznanemu na mój widok. Nie zamieniliśmy ani słowa, zaledwie spojrzenie. Mogę Cie zapewnić, że na