Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/278

Ta strona została przepisana.

— Gdzie? — spytał ojciec radośnie.
— W lesie i zawsze na jednem miejscu... W zakątka Małego-Sénartu, w stronie Dębu-Przeora, gdzie od miesiąca, codzień popołudniu, książe, leżąc na paprociach, osłonięty wielkim parasolem, czekał na kogo?.. nie byłem nigdy ciekaw się dowiedzieć, ale jeśli pan jenerał rozkaże...
— Bynajmniej. Dziwię się tylko, że skoro się znajduje tak blisko, nie powróci do Grosbourga dla uspokojenia matki. Gdybyś go zobaczył dzisiaj, upoważniam cię do przerwania schadzki i zakomunikowania mu tego odemnie.
Pan Aleksander przyrzekł i, nie czekając popołudnia, ponieważ wracał do Uzelles, poszedł lasem wzdłuż parków. Nieopodal bramy Féniganów, kierowany niewytłómaczonem uczuciem, schylił się i spojrzał w dal, skrajem lasu, w kierunku, gdzie książe leżał zazwyczaj. Rzecz szczególna, jakkolwiek była dopiero ósma rano, parasol czekał otwarty na rosie i trawie, bardzo bujnej w tych stronach. Kochanek również był na stanowisku, śpiący niezawodnie, gdyż pan Aleksander, zawoławszy nań dwukrotnie nie otrzymał odpowiedzi. Wówczas...“
Tutaj przerywało się zeznanie, a pisarz zwrócił się do Aleksandra, który ciągnął dalej:
— Wówczas, panowie, odsunąłem parasol, i ukazało mi się coś tak strasznego, żem uciekł, krzycząc. Ogrodnicy pana Ryszarda usłyszeli mnie, ludzie przybiegli zewsząd, ale dopóki sąd nie zjechał z Corbeil, nie pozwoliłem nikomu zbliżyć się do ciała, ani ruszyć cokolwiek.