wili też w Uzelles, u Féniganów, krewni z Lorient, ojciec, matka i młodziutka córka, którą widywano zawsze konno, kłusującą w kapelusiku pilśniowym sam na sam z kuzynem. Od Villeneuve-Saint-Georges do Corbeil, na całej tej przestrzeni, na której wielki majątek Féniganów spopularyzował ich nazwisko, przez krótki czas obiegała pogłoska o bliskiem małżeństwie Ryszarda; poczem, rodzina z Lorient nagle znikła, i te same osoby, które poświadczały nowinę, pierwsze jej zaprzeczały. Ten barczysty, silny Ryszard, z szyją jak u byka i zarostem, sięgającym oczu, był człowiekiem słabym i łagodnym, najzupełniej przez matkę zawojowanym; a pani Fénigan znów zanadto go kochała, by pozwolić innej kobiecie wejść na stałe do domu. Czego dowodem, że w dniu, w którym młoda amazonka z Lorient była najpewniejszą powodzenia, po powrocie z przejażdżki we dwoje. — rozmarzone milczenie towarzysza wydawało jej się bowiem decydującem, — dosyć było jednego spojrzenia, jednego słowa pani Fénigan: „Zależy ci na tem?“ a młody człowiek odpowiedział: „Bynajmniej,“ — strząsając z buta popiół z fajki jednocześnie ze swą lekką zachcianką miłosną. Nazajutrz panna wyjechała i nigdy już nie było mowy o tych domniemanych zaręczynach. Po niejakim czasem wszakże syn Fénigan się żenił, a matka tym razem, nie stawiała żadnych przeszkód.
Starym bardzo zwyczajem, który datował z najwcześniejszego dzieciństwa Ryszarda, sieroty z Soisy przychodziły latem co czwartek na podwieczorek do Uzelles. Pani Fénigan. spełniała chętnie tę pańszczyznę, mniej ze względu na dziewczynki, które wo-
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/28
Ta strona została przepisana.