Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/280

Ta strona została przepisana.

telniejszem poczuciem kierowany, przykrył głowę chustką fularową. Ponieśli zwłoki zaledwie kilka kroków, a już niebieskie ich mundury poplamione były całe od krwi i robactwa.
— Dokąd każe go pan zawieźć? — spytał pocichu Delcrousa Ryszard, usiłując nadać mowie swojej ton smutny.
— Do Grosbourga, drogą holowniczą, żeby nie przerazić zbytnio rodziców; Aleksander podjął się ich uprzedzić. D’Alcantarowie mają grób rodzinny w swojej posiadłości i pochowanie zwłok odbędzie się niezwłocznie. Co do autopsyi sądowej, zdaje mi się, że ci dwaj adepci Eskulapa, idący za nami w cylindrach, sami nie potrafiliby wywiązać się z tego zadania. Ta poszarpana twarz zbija ich z tropu. Przypuszczają nagłą śmierć, skutkiem apopleksyi, która zdarzała się już często w tej rodzinie a zaskoczyła młodego księcia pod parasolem. Mogą mieć słuszność; inaczej bowiem należałoby mniemać, że ktoś popełnił zabójstwo i następnie złożył zwłoki w zwykłej pozycyi i pod zwykłą osłoną, co byłoby wyrafinowanem okrucieństwem; ale dlaczego?
Rozmawiając, szli za posępnym wózkiem, któremu towarzyszył pan Aleksander i żandarmi wąską drożyną kamienistą, pełną krzaków cierniowych, ciągnącą się wzdłuż parku Féniganów. Tłum dzielił się zwolna na rozprawiające z ożywieniem grupy, rozpraszał się po wszystkich ścieżkach lasu, a naraz rozległo się, górujące nad odgłosem kroków i zgrzytem kół, gwałtowne wołanie Ryszarda, gdy Foucart ujął lejce i skierował konia tak, jakby chciał skręcić i wjechać do parku.