Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/285

Ta strona została przepisana.

jąc o rzeczach obojętnych, które są pierwszym łącznikiem serc długo rozdzielonych.
Chwilami w jego wielkich poczciwych oczach przemykały groźne błyskawice, nie mające żadnego związku z powszednią rozmową. „Kto wie czy podczas jego nieobecności biedna kobieta, zagrożona i osaczona przez tego nędznika, nie dopuściła się znów, jak w Quiberon, jakiego gwałtownego kroku, już nie względem siebie tym razem...“ Napróżno usiłował odpędzić tę myśl złowrogą, zamieniała się stopniowo w dręczącą zmorę i doszło do tego, że wpatrywał się w żonę tym samym zaniepokojonym, wylękłym wzrokiem, jakim ona szukała jego spojrzenia.
Przed niemi, prowadząc panią Fénigan, sędzia Delcrous plótł jak w gorączce, uszczęśliwiony wieścią, że Eliza gotowa była przystać na małżeństwo. Widział siebie już w przededniu ślubu, postanawiał darować swoje koty i papugę, całą swoją starokawalerską rodzinę, radził się matki Ryszarda co do urządzenia przyszłego mieszkania, wyboru świadków...
— Gdyby nie ta smutna sprawa, mógłbym poprosić mego dostojnego przyjaciela, księcia d’Alcantara...
Zmarszczone brwi pani Fénigan strzegły go, żeby nie mówił dalej.
— Pan zapomina, że między Grosbourgiem a Uzelles nie może być nic wspólnego. Bóg świadkiem, że nie mam już do nich żalu, po tym ciosie, jaki w nich ugodził, ale byliśmy przez tych ludzi tacy nieszczęśliwi...