Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/30

Ta strona została przepisana.

tyczne, to upodobanie do muzyki, któremi zachwycała się siostra Marta?
Ryszard kilka razy był na mszy w Soisy; w czwartek zostawał w domu w porze podwieczorku sierot. Raz nawet pani Fénigan uprosiła siostrę Martę, żeby zagrała ze swoją, uczzennicą sonatę na cztery ręce na fortepianie w salonie, odstrojonym, wydającym słabe dźwięki szpinetu. Ryszard wyszedł przed końcem popisu. „Było mi za gorąco,“ rzekł szorstko, gdy chciano go zniewolić, by się przyznał do doznanego wzruszenia. A jednak od owego dnia, biedny chłopiec nie przestał już nucić sonaty, wybierać jej na fortepianie, na którym brzdąkał palcami ciężkiemi i niewprawnemi. Zresztą pędził w dalszym ciągu zwykłe czynne życie, polując, łowiąc ryby, lecz był jeszcze bardziej milczący; zacisnął zęby, chcąc ukryć swoją tajemnicę, którą matka przeczuwała i zdołała z niego wydobyć.
— Zgadnij kogo będziemy mieli na obiedzie w przyszłym tygodniu, — rzekła do niego pewnego wieczora, między dwiema partyami szachów.
A ponieważ nie odpowiadał, pochłonięty przez swoje marzenie, dodała:
— Biskupa z Wersalu.., przyjedzie do przytułku odprawić mszę na obłóczyny Lidyi.
— To ona wstępuje do klasztoru?
— A cóż chcesz, żeby zrobiła, niemając pieniędzy, ani rodziny? To jeszcze szczęście, że zakonnice nie żądają od niej posagu...
Ryszard pobladł, wstał od gry i znikł w ciemnościach ogrodu. Pani Fénigan odnalazła syna w ma-