— Niech ksiądz wikaryusz pozwoli tędy, nikt nie może dać lepszych objaśnień odemnie.
I w parlatoryum, łagodnie oświetlonem i pełnem woni białych róż, złożonych na ołtarzu wzniesionym na cześć miesiąca Maryi przed posągiem Najświętszej Dziewicy, siostra Marta jednym ze swych szorstkich ruchów zdjęła z półki bibliotecznej długą księgę z zielonym grzbietem, a przerzuciwszy szybko kilkanaście kartek, rzekła:
— Oto dokładna data przybycia naszej małej Lidyi do przytułku... 28 października 1860. Niedługo skończy się dwadzieścia dziewięć lat; byłoto w pierwszym roku mego nowicyatu i dlatego może mam tak dobrze w pamięci najdrobniejsze szczegóły tej adoptacyi... O godzinie ósmej, w porze modlitwy wieczornej, Marya z Betanii, nasza siostra odźwierna, ta sama, która księdzu dziś otworzyła, zbliża się z przerażoną miną do panny de Bouron. Znalazła podedrzwiami dziewczynkę, mającą osiemnaście miesięcy, albo dwa lata najwyżej, śpiącą, nawpół nagą, w kołdrze, do której była przypięta, niby wielki motyl, kartka papieru, a na niej wypisane niewprawnym charakterem imię „LIDYA.“
— Zgadza się najzupełniej, — powtarzał wikaryusz, pochylony nad foliałem.
Irlandka, rozpromieniona, spytała:
— A więc ksiądz odnalazł jej rodzinę? Byłam tego pewna... Ludzie z naszej okolicy, nieprawda?
— Nie, moja siostro.
— Wielka arystokracya pewnie?
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/312
Ta strona została przepisana.