Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/319

Ta strona została przepisana.

twarzy odbijały się wszystkie jego uczucia, zdumiony zrazu, potem wzruszony wyznaniami młodej kobiety, wziął ją za ręce poufale i serdecznie.
— Masz stokroć słuszność, moje kochane dziecko; ale, bądź pani spokojna, to jakby tajemnica spowiedzi. Nikt cię nie widział wchodzącą, oprócz matki Lucriot, za którą odpowiadam; zresztą wiedziano, żeś dobra dla ubogich, a szczególniej dla tego. Obecność pani w chacie, gdzieście mu dali przytułek, wydałaby się całkiem naturalną, skoro mąż twój wziął na siebie koszta pogrzebu.
A widząc zdziwienie Lidyi, ksiądz opowiedział jej swoje spotkanie na gościńcu z Ryszardem i sędzią śledczym.
— Drogi, kochany... — westchnęła, wzruszona do łez tem, że śród własnego dramatu, śród tej strasznej walki życiowej, myślał o „ubogim Lidyi.“
Ksiądz mówił dalej:
— Sądzę, że pogrzeb odbędzie się jutro, bardzo przyzwoity, ale bardzo skromny. W przyszłą niedzielę msza w małej Parafii będzie mszą żałobną, i tylko my dwoje będziemy wiedzieli, za czyją duszę. Na cmentarzu w Draveil nie pochowamy go w kącie ubogich. Skoro jestem upoważniony przez pana Ryszarda, kupię kawałek ziemi, możliwie blisko gościńca, gdzie ten włóczęga żył zawsze, i zamówię duży czarny kamień, na którym wyryte będą dwie daty jego śmierci i jego urodzenia wraz z nazwiskiem, jakie znalazłem w tym oto notatniku.